Parę tygodni temu ( a dokładnie było to w październiku kiedy pierwszy
raz tej jesieni pojawił się na chwilkę śnieg, a ja wpadłam w świąteczną
euforię jak to zwykle czynię na widok śniegu ;) ) przechadzaliśmy się po
galerii. Wybieraliśmy się wtedy na urodziny szwagra narzeczonego, ale wyjątkowo
mieliśmy trochę czasu na beztroskie nudzenie się, więc postanowiliśmy
odwiedzić paru jubilerów. Wiadomo, że w galerii ceny są wyższe o nazwę
marki, ale nie mamy złota na przetopienie, jak to inni mają w zwyczaju
robić. Dlatego będziemy odwiedzać salony jubilerskie w poszukiwaniu
idealnych obrączek. Tylko słowo "idealne" oznacza dla każdego coś innego
;) Kobieta zazwyczaj wychodzi z założenia, że wszystko co się świeci
jest piękne. Osobiście nie lubię nadmiernej pstrokatości, ale na palcu
czemu nie ;) A mężczyzna, jak jego pochodzenie wskazuje, powinien tak
też wyglądać i się czuć, a pierścionek na palcu niekoniecznie tą cechę
podkreśla. Więc nasze poszukiwaniu obrały jeden kierunek - dla mnie
wszystkie obrączki są piękne, więc to narzeczony będzie podejmował
ostateczną decyzję. Nareszcie jest coś w czym mogę beztrosko
uczestniczyć i nie ja będę miała decydującego słowa :) Choć muszę
przyznać, że salę i zespół wybraliśmy wspólnie. Ale wracając do naszych
oględzin... w galerii mamy kilka salonów jubilerskich, każdemu pewnie
dobrze znanych, dostępnych w całej Polsce. Spojrzeliśmy na mapkę budynku i wyruszyliśmy do pierwszego
sklepu. Strasznie podobają mi się te małe stoliczki z gablotką z
obrączkami, gdzie można spokojnie usiąść i pooglądać cudeńka. W tym
sklepie akurat był mały wybór, obsługi żadnej, a popatrzeć to możemy na
Internecie. Tu chcielibyśmy przymierzyć... ale nikogo to nie wzruszyło,
więc jeden sklep mniej. Idziemy dalej... na szczęście w pozostałych
salonach nie mieliśmy na co narzekać. Panie i panowie z obsługi ochoczo pokazywali wszystkie modele po kolei, z przyklejonym uśmiechem na twarzy ( nie wnikając w jego szczerość, gdyż nam zależało tylko na tym, żeby cierpliwie znosili nasze niezdecydowanie). Tak więc jak to mamy w zwyczaju
zaczęliśmy stawiać warunki jakie muszą spełniać obrączki.
Z mojego, kobiecego punktu widzenia:
CHCEM DIAMAENCIK :D i to nie byle jaki, bo brylancik, kryształ Swarovskiego czy nie Swarovskiego, obojętnie, byle nie cyrkonia;) Chcę zaoszczędzić na:
- przybraniu kościoła, sama tworząc bukieciki wraz z pomocą mamy i przyjaciółek, jeśli się zgodzą,
- zaproszeniach, zawieszkach itp., zrobię własnoręcznie, nie wiem kiedy... ale zrobię,
- paznokciach, mam pomysł co z nimi zrobić i wykonam to własnoręcznie, więc wydam pieniądze jedynie na materiały,
- samochodzie, nie będziemy wynajmować żadnego powozu, a jedynie poprosimy kolegę, aby nas zawiózł swoją piękną Hondzinką, bądź pojedziemy własną.
Tak sobie tłumacząc pragnę chociaż nie oszczędzać na obrączce i jej jakości...
tym bardziej, że często zapominam się i nie ściągam pierścionka
zaręczynowego, gdy myję butelki na piwo w żrących detergentach i o dziwo
jeszcze się trzyma. Raz kupiony będzie mi towarzyszył na palcu do końca
życia, o ile go nie zgubię (tffuu, by nie zapeszyć ;) )
Z męskiego punktu widzenia:
- ma być niedrogi,
- ma się nie świecić jak " psu jajca",
- ma nie wyglądać jak z blachy cięty, bo taki to ślusarz może nam za free wręczyć.
Niby
wybór powinien być prosty... a tu się zaczynają schody :) większość
obrączek jest złota, a ich blask widoczny jest głęboką ciemną nocą
spowitą mgłą... więc odpada. Jako kobieta lubię mieć wszystko
dopasowane. Pierścionek zaręczynowy mam dwu barwny (białe i żółte
złoto, a po środku delikatny brylancik), więc taka obrączka byłaby wymarzona... ale dwu barwność celowo
wybrana pozwala na kupno obrączki albo złotej, albo białej ;) Chodząc od
salonu do salonu natrafiliśmy w końcu na obrączki, gdzie u narzeczonego
wyglądała męsko, a u mnie elegancko i uroczo. I oczywiście spełnia nasze
postawione wcześniej wymagania ;) Ja jestem w gorącej wodzie kąpana,
więc już bym je brała pomimo, że jest tylko miesiąc oczekiwania na wykonanie. Na szczęście mój narzeczony musi wpierw wszystko
sprawdzić nim podejmie decyzję. Więc przeszliśmy do kolejnego
jubilera... Naszym oczom ukazały się dziesiątki obrączek. Jestem
zgubiona!!! One wszystkie są piękne i błyszczące!!! A jak cudownie prezentują się na moim palcu!!!;) Ale w oczach przyszłego małżonka każda była "chyba" gorsza od
wcześniej upatrzonej... I to nieszczęsne "chyba" spowodowało, że
będziemy odwiedzać wszystkie sklepy jubilerskie w naszym mieście, aby
się upewnić, że dokonaliśmy właściwego wyboru. A zauroczyła nas ta parka: (
zdjęcie troszeczkę inaczej ukazuje naszych wybranków, są mniej żółte a
pasek przechodzący przez obrączki jest czarny).
Dodatkowo uwielbiamy to co inne, niepowtarzalne, niebanalne. Obrączki na pierwszy rzut oka wyglądają jak zwykłe codzienne pierścionki.... i to jest w nich piękne ;)
Jak się świecą jak psu jajca no to po prostu...ojej;p
OdpowiedzUsuń