Tuż po zaręczynach rozpoczęliśmy poszukiwania sali weselnej. Postanowiliśmy ślub wziąć rok po zakończeniu studiów, więc mieliśmy czas, aby znaleźć tą "idealną" salę. Idealną pod wieloma względami... Jako, że żyjemy w czasach gdzie "wujek" google potrafi pomóc na każdym kroku, postanowiliśmy zapytać się jego co nam poleca. A zaproponował nam, aby odwiedzić ponad sto sal w naszym mieście i okolicy. Oczywiście na początek zaserwował wirtualne turne po stronach sal, opatrzonych zdjęciami z wszelkimi istotnymi dla nas kryteriami. Tak więc zasiedliśmy przed monitorami i zaczęliśmy wybierać sale spełniające nasze wymagania.
Kryteria wyboru:
- Stabilne podłoże - najlepiej drewniany parkiet do tańczenia, ewentualnie przyczepne płytki, które nie przeszkodzą hulankom i swawolom
- Sala do tańczenia lekko oddzielona od stołów, co by nie trzeba przekrzykiwać muzyki
- Pozytywne opinie odnośnie jedzenia i obsługi ( jeśli znajomi jej nie polecają to sprawdzić co mówi "wujek" google)
To były nasze wstępne założenia... ale oglądając sale doszły kolejne, np.:
- Sala odpada jeśli na parkiecie znajduje się za dużo kolumn ( przestrzeń do tańczenia tylko zajmują)
- Niedopuszczalne są dwa odrębne piętra ( stoły na górze parkiet na dole... kto da radę biegać ciągle po schodach, kiedy wiadome jest, że z każdą godziną mięśnie stają się coraz bardziej wiotkie ;))
- Stoły ustawione wokół czterech ścian, miejsce do tańczenia po środku absolutnie się nie sprawdza... ludzie o krzesła zahaczają, bądź trącają za każdym obrotem tych co usiłują jeść... nie wspominając już o tym, że muzykę niesie jak na koncercie rockowym... słuch i głos traci się na około dwóch dni. Może innym to odpowiada, ale skoro mamy sal do wyboru do koloru, to czemu nie znaleźć tej wymarzonej ;)
I tak za każdą kolejną stroną www odrzucaliśmy te kuszące oferty, wymyślając coraz to nowszy powód na "nie"... bo stół dla młodych z dala od gości ustawiony, bo kolory ścian są za "bystre", bo kiczowaty wystrój... jak się człowiek chce czegoś uczepić to nawet rysa na podłodze odstraszy... ach się dobraliśmy ;) Ale dzięki temu zeszliśmy do pięciu sal, które postanowiliśmy osobiście "zaszczycić", nie marnując czasu na pozostałe;) A ile śmiechu, a czasem nerwów mieliśmy przy tych niewielu odwiedzonych salach opowiem następnym razem ;)
czekam na ciag dalszy:)
OdpowiedzUsuń