środa, 7 listopada 2012

W poszukiwaniu sali weselnej podejście pierwsze

Tuż po zaręczynach rozpoczęliśmy poszukiwania sali weselnej. Postanowiliśmy ślub wziąć rok po zakończeniu studiów, więc mieliśmy czas, aby znaleźć tą "idealną" salę. Idealną pod wieloma względami... Jako, że żyjemy w czasach gdzie "wujek" google potrafi pomóc na każdym kroku, postanowiliśmy zapytać się jego co nam poleca. A zaproponował nam, aby odwiedzić ponad sto sal w naszym mieście i okolicy. Oczywiście na początek zaserwował wirtualne turne po stronach sal, opatrzonych zdjęciami z wszelkimi istotnymi dla nas kryteriami. Tak więc zasiedliśmy przed monitorami i zaczęliśmy wybierać sale spełniające nasze wymagania.
Kryteria wyboru:
  1. Stabilne podłoże - najlepiej drewniany parkiet do tańczenia, ewentualnie przyczepne płytki, które nie przeszkodzą hulankom i swawolom
  2. Sala do tańczenia lekko oddzielona od stołów, co by nie trzeba przekrzykiwać muzyki
  3. Pozytywne opinie odnośnie jedzenia i obsługi ( jeśli znajomi jej nie polecają to sprawdzić co mówi "wujek" google)
To były nasze wstępne założenia... ale oglądając sale doszły kolejne, np.:
  1. Sala odpada jeśli na parkiecie znajduje się za dużo kolumn ( przestrzeń do tańczenia tylko zajmują)
  2. Niedopuszczalne są dwa odrębne piętra ( stoły na górze parkiet na dole... kto da radę biegać ciągle po schodach, kiedy wiadome jest, że z każdą godziną mięśnie stają się coraz bardziej wiotkie ;))
  3. Stoły ustawione wokół czterech ścian, miejsce do tańczenia po środku absolutnie się nie sprawdza... ludzie o krzesła zahaczają, bądź trącają za każdym obrotem tych co usiłują jeść... nie wspominając już o tym, że muzykę niesie jak na koncercie rockowym... słuch i głos traci się na około dwóch dni. Może innym to odpowiada, ale skoro mamy sal do wyboru do koloru, to czemu nie znaleźć tej wymarzonej ;)
I tak za każdą kolejną stroną www odrzucaliśmy te kuszące oferty, wymyślając coraz to nowszy powód na "nie"... bo stół dla młodych z dala od gości ustawiony, bo kolory ścian są za "bystre", bo kiczowaty wystrój... jak się człowiek chce czegoś uczepić to nawet rysa na podłodze odstraszy... ach się dobraliśmy ;) Ale dzięki temu zeszliśmy do pięciu sal, które postanowiliśmy osobiście "zaszczycić", nie marnując czasu na pozostałe;) A ile śmiechu, a czasem nerwów mieliśmy przy tych niewielu odwiedzonych salach opowiem następnym razem ;)

1 komentarz: